Silnik centralny ANANDA – świetnie spisuje się w długich podróżach i w jeździe trekkingowej

Silnik centralny ANANDA – świetnie spisuje się w długich podróżach i w jeździe trekkingowej

Pochodzenie i historia silnika

Ananda to silnik produkowany w Szanghaju, co nie oznacza, że jest wadliwy czy szybko się psuje – najlepiej porzuć nasze stereotypy i uprzedzenia które nie mają nic wspólnego z jakością produktów z Chin. Ja osobiście jeżdżę na Bolcie Plus od trzech lat i nigdy z tym silnikiem nie miałem problemu.

Pierwsze napędy elektryczne, wraz ze sterownikiem i wyświetlaczem, zaczęły powstawać już w 1985 roku. Producenci rowerów elektrycznych chwalą ten napęd za prostą obsługę, niezawodność i wagę (3,7kg).

Silniki te montowane są w rowerach elektrycznych produkowanych w USA i Unii Europejskiej.

Wrażenia z jazdy

Miałem okazję przetestować silnik na rowerach elektryczny Mintaka, Bolt Plus, Muse, LX 300.

Pierwsze odczucie, jakie miałem, to, że silnik jest dobrze zestrojony, przyspiesza już od pierwszego trybu wspomagania. Odczucia z jazdy tym e-rowerem są bardzo naturalne i przypominają jazdę na konwencjonalnym rowerze.

Jeździłem na rowerze z tym silnikiem przez całą zimie i także w tych warunkach praca jego była bez zastrzeń.

Jadąc w terenie pozamiejskim, praca silnika jest nadzwyczaj cicha, co pozwala nam relaksować się i cieszyć ciszą, a nie koncentrować na hałasie dobiegającym z naszego roweru.

Moc tego silnika to 250/500 W a moment obrotowy dobrze sobie radzi przy niskich kadencjach. 80 Nm wystarcza, aby pokonywać wielokilometrowe szlaki i aby rower radził sobie na dużych wzniesieniach.

W niektórych rowerach ze wspomaganiem montowany jest mocniejszy silnik , 110/135 Nm (250/900 W).

Podsumowanie

Ananda to silnik wydajny, energooszczędny, stabilny, niezawodny i prosty w obsłudze, a kiedy zabraknie nam prądu w baterii, nie stawiający oporu, o czym się przekonałem, gdy pierwszy raz ruszałem Mintaką.

Po przejechaniu pierwszego kilometra spostrzegłem, że nie włączyłem wspomagania.
Nie musimy więc martwić się, gdyby rozładował nam się akumulator, spokojnie dojedziemy do celu o własnych siłach.

Jeśli zapytacie, czy warto dołożyć średnio 2000 zł (bo taka jest różnica miedzy tylnym a centralnym silnikiem) odpowiem, że wato.
Szczególnie wtedy, gdy rower wykorzystujesz do podróży lub gdy mieszkasz w miejscu, gdzie jest sporo podjazdów. Jeśli korzystasz z e-roweru przez cały rok.

Wspomaganie roweru takim silnikiem jest dużo precyzyjniejsze i przyjazne dla posiadacza hybrydy, którą kupujemy nie na rok czy dwa ale na wiele lat, dlatego warto rozważyć kupno roweru z takim rodzajem wspomagania.

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach statystycznych, analitycznych i marketingowych, w tym badania Twoich zainteresowań i dopasowania do nich reklam na innych stronach www. Możesz określić w przeglądarce warunki przechowywania i dostępu do cookies. Dalsze korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza akceptację plików cookies. Więcej informacji w naszej Polityce prywatności.
Zgadzam się