Jeździsz jeszcze „zwykłym” rowerem czy już tylko elektrykiem?
Często takie pytanie pada w rozmowach.
Zawsze odpowiadam, że jedno nie wyklucza drugiego.
Oba jednoślady dają mi dużo frajdy i przyjemności z jazdy i szczerze mówiąc, nie chcę się ograniczać tylko do jednego typu roweru.
Rowerem bez silnika
Lubię się zmęczyć, spocić i jeśli targa mną wiele emocji, których chcę się pozbyć, to taki jednoślad super się spisuje.
Po kilku kilometrach jazdy wpadam w trans i o niczym nie myślę, tylko jadę przed siebie.
Lubię też rower bez silnika dlatego, że jest lekki przez co łatwo jest nim kierować, omijać przeszkody.
Kręte ścieżki w lesie, zjazdy w górach dają dużo fan -u i przywołują wspomnienia, gdy e-rowerów jeszcze nie było a wjazdy na alpejskie przełęcze wymagały ode mnie niezłej kondycji.
Rower z mocą
Rower elektryczny pozwala mi jechać szybciej a prędkość jest stała. W dyskusjach, w których czasami biorę udział, wielu rowerzystów mówi, że po co mi elektryk przecież ja na swoim jadę 30 km/h – zawsze powtarzam, że to prawda, ale taka prędkość jest chwilowa, ja osobiście nie jestem w stanie jeździć z taką dużą prędkością non stop na odcinku 60-80 km.
Szczególnie gdy są zmienne warunki atmosferyczne i terenowe.
Dla mnie to jest możliwe, gdy jadę na elektryku.
Pokonywanie dużych odległości w szybkim tempie daje dużo frajdy.
Ma to też wpływ na moje zdrowie, tętno i serce, które pracuje dużo spokojniej i nie przekracza progu LT.
Kiedy brałem udział w maratonach rowerowych, jeździłem na granicy tętna 189/190 – po wielu latach myślę, że nie warto wysilać swojego serca, swojego organizmu.
Dla mnie wyniki, rekordy nie są już tak ważne, priorytetem jest by być zdrowym i aktywnym jak najdłużej.
Rower elektryczny to najlepszy wynalazek do jazdy z sakwami
Chcecie wybrać się na długą i wielodniową trasę rowerową po Polsce i Europie, 100 km przy obciążeniu 25/30 kg? To jest możliwe na elektryku.
Mimo, że mam za sobą tysiące kilometrów z sakwami i namiotem, i przejechałem wiele przełęczy powyżej 2000 npm na zwykłym rowerze, dziś wolę pokonywać takie odcinki elektrykiem. Nie skupiam się na zmęczeniu, wysiłku ale na tym co mnie otacza.
Podróżowanie, zwiedzanie, spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi w siodle na e-rowerze jest dużo przyjemniejsze.
Po 80km nie myślisz tylko o dojechaniu tych 15-20 km do celu, rozbiciu namiotu i wzięciu prysznicu, tylko cieszysz się jazdą i widokami, które Ciebie otaczają.
Osobiście nie widzę problemu, żeby 7 letniemu dziecku dać elektryka, choć wielu powie, że dziecko powinno ćwiczyć, dbać o kondycję.
Ale jeśli mam do wyboru z młodym człowiekiem przejechać 20/30 km lub 50/60 km bez marudzenia w pogodnej atmosferze, to wolę dać elektryka.
Rowerem bez wspomagania może dojeżdżać sobie do szkoły.
Co wybrać?
Nie wybierać – jeździć na jednym i drugim rowerze, bo każdym możemy się cieszyć.
Posiadając rower i elektryka mamy więcej możliwości wyboru, dla mnie nie ma albo jeden albo drugi, gdyż oba rowery są fajne.